Test zaskakującej myszki Corsair Glaive RGB
Myszki od firmy Corsair nie są jeszcze tak znane, jak czołowi producenci tego typu peryferiów. A szkoda.Tę myszkę nazwałbym zaskakującą. To słowo według mnie najlepiej do niej pasuje. Gryzoń przychodzi do nas ładnym opakowaniu, które rzucamy w kąt i prawdopodobnie nigdy już do niego nie wrócimy. No, to już połowę unboxingu z Youtube mamy za sobą. Przejdźmy do konkretów.
Myszka, jak myszka
Ciężko oczekiwać po takiej cenie przełomów. Klika się dobrze i wyraźnie, od razu wiemy, że mamy tu do czynienia z gamingowym sprzętem. Materiały użyte przy tym konkretnym gryzoniu są po prostu świetne. Mycha trzyma się w dłoniach idealnie i ma pewien bajer, który zdecydowanie odróżnią ją na tle konkurencji.Wymienne części
To zdecydowanie największy plus tej myszki i warto mu poświęcić sporo miejsca. Razem z Glaive przychodzi do nas czarne, małe pudełeczko z wymiennymi uchwytami. Sam jestem w szoku, dlaczego inni producenci nie wpadli na takie rozwiązanie. Możemy w dowolnej chwili zmienić mychę z gamingowej w biurową. Szczególnie przydatne, gdy macie w domu kobitkę z drobnymi dłońmi, która preferuje zupełnie inny uchwyt, niż Wy. Nie odpinacie myszki, po prostu zmieniacie sam uchwyt i gotowe! Zupełnie inny gryzoń z zupełnie innym trzymaniem.
Wymiana końcówek jest banalnie prosta, działa to po prostu wyśmienicie. Zdecydowanie warto pochwalić firmę Corsair za dość innowacyjne podejście.








