Czy da się wygrać grę BEZ tanka?
Obecnie wyróżnia się głównie dwa sposoby gry, ale istnieje także trzeci.W Overwatchu najpopularniejsze jest granie kompozycją 2-2-2 z oczywistych względów. Dwóch healerów może nas wystarczająco dobrze leczyć lub dawać nam niezłego boosta do prędkości poruszania (Lucio), dwóch tanków bierze na siebie obrażenia a pozostali bohaterowie są odpowiedzialni za obrażenia. To najbardziej klasyczny i sprawdzony zestaw. Mamy też drugą ścieżkę. Popularny ostatnio Dive Comp, gdzie bierzemy bazujemy na bańce Winstona i wbijamy się w przeciwników. Istnieje także trzecie wyjście, czyli tzw. Split Comp, czyli w większości wybór z przymusu. Opieram się tutaj na materiale z kanału @YourOverwatch, gdzie dzisiaj usłyszałem, że jak najbardziej da się wygrać mecz bez tanka. Jest to oczywiście o wiele trudniejsze, ale zupełnie wykonalne. Wszystko polega na tym, żeby maksymalnie wykorzystywać środowisko, czyli samą mapę. Chować się za przeszkodami, budynkami, słupkami (xD), zamiast za tarczą Reinhardta. Jedynym sposobem na wyjście obronną ręką ze starcia Split Compu przeciwko klasycznemu 2-2-2 jest rozdzielenie się i atakowanie przeciwników z każdej możliwej strony, wykorzystując różne poziomy mapy - High Ground. Tylko o ile rozumiem ideę materiału, o tyle najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że na filmie traktującym o tym, nagrywający w końcu sam zmienił postać na Reinhardta, bo drużyna nie była w stanie popchnąć ładunku. Zabijcie mnie, ale według mnie wygrana bez tanka graniczy z cudem. Da się, ale jest to tak męczące, irytujące, że chyba sam wyszedłbym z gry.








